IV

7. sierpnia 2011

     Ostatni dzień tych wspaniałych wakacji dobiegał końca. Niestety jak mówi bardzo mądre przysłowie, wszystko co dobre, szybko się kończy. Tak też było w tym przypadku. Nie spodziewałam się, że będę się aż tak dobrze bawić. W ciągu dnia zażywałam kąpieli słonecznych i korzystałam z lazurowego morza. Obmyśliłam też kilka nowych układów i przeczytałam w końcu, od dawien dawna odkładaną na później, książkę. Wieczorami natomiast znikałam na romantyczne spacery to z Mario, to z Marco. Z jednej strony czułam się okropnie, bo wykorzystywałam dobroć i zauroczenie chłopaków, z drugie jednak czułam się jak księżniczka. Piłkarze jeden przed drugim coraz bardziej się popisywali i zabiegali o moje względy. Götze przez cały czas mnie rozśmieszał i niby to niechcący muskał moje ciało. Nadal robił wszystko dosyć nieśmiało, ale z każdym dniem pozwalał sobie na więcej, co nie dało się ukryć bardzo mi schlebiało. Nawet Thomas zaczął coś podejrzewać i odbył z każdym z nich poważną rozmowę. Mi też się bez kazania nie obeszło.
     - Hani! - wykrzyczał na powitanie w hotelowej stołówce. Jakby coś podświadomie przeczuwając, wyślizgnęłam się tego dnia niepostrzeżenie z naszego pokoju. Jednak nie uszło to uwadze mojego kuzyna, bo dosłownie 5 minut później siedział już na przeciwko mnie jedząc śniadanie. - Może to i nie moja sprawa, ale... - zaczął przeżuwając.
     - Thomas, nie jest to twoja sprawa. - uśmiechnęłam się do niego niewinnie. - Ufasz mi chyba, nie? - kiwnął twierdząco głową. - No więc właśnie.
     - Ja tylko nie chcę, by któryś z nich cię zranił. - dodał troskliwie.
     - Wiem kochany. - ucałowałam go mocno w policzek.
     - Po prostu znam ich już bardzo długo. - zawahał się chwilę, bo chciał zadać pytanie ostrożnie dobierając słowa. - Jesteś śliczną dziewczyną i sama dobrze wiesz, że wielu mężczyznom obojętna nie jesteś...
     - Wiem. - wzruszyłam ramionami. - Ale spokojnie, żadnemu się do łóżka nie pcham. - wystawiłam mu język, bo dobrze wiedziałam do czego zmierzał.
     - Uff... - odetchnął z ulgą.
     - Tomi, ja cię znam nie od dziś i - zaczęłam się śmiać. - rozumiemy się bez słów, zapomniałeś? Uwierz mi, że też chciałabym spotkać miłość swojego życia, ale jakoś muszę jej szukać. - puściłam mu oczko.
     - Yhym... Ale widzę jak patrzysz na Mario.
     - Co? - zakrztusiłam się sokiem. Przecież ja nic nie czułam do tego piłkarza. To Marco miał być moim wybrankiem. Chyba... - Ale... - zaczęłam się tłumaczyć.
     - Hani ja też cię znam nie od dziś. Wiem, że Reus ci się podoba, z resztą jak większości lasek. Jest rozrywkowy i bardzo bezpośredni. Ale nigdy wcześniej nie widziałem cię tak szczęśliwej jak wtedy gdy w pobliżu pojawia się Götze.
     - Thomas? Ty myślałeś kiedyś o psychologii? - patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
     - Nie, dlaczego? - zaśmiał się.
     - Dobra już dobra. - zaczęłam mówić poważnie. - Obaj mi się podobają, masz rację. I każdy ma swoje plusy. Ale Tomi, ja nie chcę się wiązać z żadnym z nich. - skłamałam mu prosto w oczy. Pierwszy raz w naszym życiu. - Chciałam się po prostu dobrze bawić w wakacje.

***

 8. sierpnia 2011 godzina 1:30

     Po dzisiejszej porannej rozmowie z kuzynem siedziałam sama przez większość dnia. Dopiero kiedy zbliżała się kolacja, wzięłam długi prysznic i spotkałam się z chłopakami. Myślałam. Po prostu cały dzień myślałam nad tym, co uświadomił mi Thomas. To prawda, że Marco ma większą siłę przebicia. Wszędzie. Po prostu jest osobą, która lubi być w centrum uwagi i to sprawia, że ustawia się za nim taki sznureczek kobiet. I właśnie chyba to mnie w nim zauroczyło. Jednak to Mario był pierwszą i ostatnią osobą, o której myślałam w ciągu dnia. Tak, musiałam się w końcu przyznać przed samą sobą, że zakochałam się w nim. Czułam jak łączy nas niewidzialna nić porozumienia. Byłam przy nim taka szczęśliwa. Nigdy wcześniej nie spotkałam takiego chłopaka. Był czuły, troskliwy i inny niż wszyscy. Widziałam dobroć w jego oczach i czystą radość w jego uśmiechu.
     Dzisiejszą noc też spędziłam na plaży. Uwielbiałam tę część dnia na moich wakacjach. Tym razem to ja zaprosiłam Mario na "randkę". Usiedliśmy na leżaku wpatrując się w blask księżyca odbijający się od tafli spokojnego morza. Z głośnika telefonu dochodziły nas dźwięki wolnej muzyki. To była jedna z romantyczniejszych chwil jakie przeżyłam w swoim życiu. Mario siedział obok i po chwili powoli się do mnie przysunął. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. On pogładził mnie czule po policzku i złapał za rękę. Wstał i przyciągnął do siebie. Objął mnie w pasie, a ja ułożyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej. Zaczęliśmy powoli kołysać się w takt muzyki. Przesunęłam ręce na jego szyje i znów spojrzałam w jego brązowe tęczówki.
     - Chyba się w tobie zakochuje. - wyszeptał mi do ucha. - Jesteś zupełnie inna niż dziewczyny, które do tej pory poznałem w swoim życiu. Czuję się tak dobrze w twoim towarzystwie, że nawet nie potrafię wyrazić tego słowami. W końcu mogę być sobą. - ujął moją dłoń i delikatnie musnął ją swoimi ciepłymi wargami.
     - Pocałuj mnie. - zachęciłam go. Spojrzał na mnie zaskoczony, by po chwili złożyć na moich ustach łagodny pocałunek.
     - To nasz ostatni wspólny wieczór.
     - Mam nadzieję, że nie. - uśmiechnęłam się smutno.
     - Proszę, powiedz, że też coś do mnie czujesz. - wzięłam jego rękę i położyłam na swoim sercu, które w tej sekundzie łomotało jak oszalałe.
     - Ono bije dla ciebie, Mario. - w odpowiedzi pocałował mnie. Najpierw delikatnie, później coraz mocniej i namiętniej. Chętnie odwzajemniałam jego czułości. Czekałam na tę chwilę już od dłuższego czasu. Wiedziałam, że nie jestem piłkarzowi obojętna, ale nie potrafiłam pierwsza zrobić tak śmiałego kroku. Cieszyłam się, że to w końcu on odważył się na coś więcej. Mario ułożył się na leżaku, a ja wtuliłam się w niego mocno jak nigdy dotąd. Chwilę leżeliśmy w zupełnej ciszy. On głaskał mnie delikatnie po ramieniu, a ja wsłuchiwałam się w bicie jego serca. - Jak sobie wyobrażasz dalszy ciąg tej historii? - zapytałam po kilku minutach.
     - To zależy tylko od nas.
     - Wiem. - westchnęłam - Ale oboje musimy tego chcieć.
     - Hani, między nami jest coś tak silnego, że nic i nikt nie jest w stanie tego zniszczyć.

***

8. sierpnia 2011 godzina 6:30

     Za dwie godziny mieliśmy samolot. Wracałam właśnie do szarej rzeczywistości do mojego ukochanego Wiednia. Jednak coś się zmieniło na tych wakacjach. Zyskałam bardzo ważną dla mnie osobę. Osobę najważniejszą w moim życiu.
     - Mario? - zapytałam szeptem, gdy siedziałam mu na kolanach przy recepcji czekając na mojego towarzysza podróży.
     - Tak?
     - Jak myślisz, jak zareaguje Thomas?
     - Myślę, że będzie się cieszył. - uśmiechnął się do mnie zachęcająco. - Kocha ciebie, a mnie uwielbia. Po prostu jesteśmy sobie pisani. - puścił mi oczko i pocałował w policzek.
     - Idzie! - pospiesznie wstałam z jego kolan. Götze złapał mnie jednak za rękę i nie wypuścił. Spojrzałam na niego, a jego uśmiech tylko dodał mi otuchy.
     - Gotowa? - zapytał Thomas. - Ale... - stanął jak wryty widząc nas razem.
     - Stary, kocham twoją kuzynkę i jak chcesz dać mi w ryj to proponuję, miejmy to już za sobą.
     - Wiedziałem! - zaczął się śmiać, ale było w tym dużo szczerej radości.
     - Co?! - krzyknęliśmy chórem. Teraz to my staliśmy jak wryci.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Moje Kochane!
Bardzo, ale to bardzo Was przepraszam za brak aktywności, ale niestety byłam tak przeraźliwie chora, że nie mogłam wysiedzieć nawet minuty przy komputerze. Ale macie moje wypociny... w ogóle nie podoba mi się ten rozdział, ale nie chciałam Was już tak długo trzymać w niepewności. Mam nadzieję, że uda mi się coś szybko napisać :)
Jestem Wam niezmiernie wdzięczna za te wszystkie komentarze pełne pozytywnych opinii :) Droga Kolorowa i sueños bardzo Wam dziękuję za te liczne komplementy ;) Uwierzcie, że to bardzo motywuje do działania ;)

Droga Megi - wybacz za spam :) Obiecuję poprawę ;)

Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego!
Wasza Ruda :)

11 komentarzy:

  1. Nie gadaj! Świetny rozdział ;)
    Czyli jednak Mario :*
    Jestem ciekawa jak zareaguje Marco, bo z Thomasem to chyba problemu nie ma XD
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no, no ^^
    Podoba mi się to! :D Jak dla mnie ten rozdział jest naprawdę fajny i wciągający. <3
    Cieszę się, że para wyznała sobie swoje uczucia.
    Ciekawi mnie też, co wydarzy się dalej. Bo Marco na pewno też nie zostanie obojętny w oczach naszej bohaterki... :)
    Bardzo, bardzo mi się to wszystko podoba. Myślę, że kolejne rozdziały będą bombą. :D
    Czekam na kolejny rozdział. :3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednym słowem REWELACJA!!!
    Rozdział jest po prostu świetny. Urzekł mnie swoim przesłaniem i liczę na to, że Mario i Hanna będą razem szczęśliwi, chociaż wnioskując po prologu długo to nie potrwa. A szkoda, bo z całego serca kibicuję brunetowi. :(
    Piszesz zarąbiście. Masz ogromny talent<3
    Buziaki i czekam na next :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest genialny <3
    No nareszcie Hannah i Mario są razem :)
    Bardzo do siebie pasują i myślę, że stworzą coś naprawdę fajnego :)
    Czekam na nexta i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne :) Kocham to opko :) Ciekawe jak rozwinie się związek Hannah i Mario. No i czekam na reakcje Marco :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ohh w końcu są razem :) To było pewne, że Thomas ich nie skrytykuje :D
    Zna Mario i wie jaki jest, więc zapewne liczył, że Hannah wybierze spokojnego Götze niż imprezowego Reusa :)

    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    W wolnej chwili zapraszam do mnie :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, że komplementy motywują, dlatego staram się pisać ich jak najwięcej, ale nie zawsze mam czas i chęci niestety.
    Ale co do rozdziału. Że jest najlepszy, to już oczywiście wiesz. Że jeszcze lepszy od poprzedniego pewnie też. Więc co tu jeszcze napisać? Ah, no tak, wreszcie razem!! Tak wspaniale opisałaś te sceny między Mario a Hannah, że czytałam ten rozdział cztery razy na pewno, może nawet więcej. Te twoje porównania i ogólnie całość. Nigdy nie czytałam lepszego opowiadania. Mogłabym siedzieć tutaj godzinami i tonąć. Weź ty napisz mi jakąś książkę, kupię egzemplarz przedpremierowo, jeszcze dla przyjaciółki i dwóch babć. Serio, pomyśl o tym ;))
    Fajnie, że Thomas ich nie skrytykował, trochę oryginalności, chociaż od początku Ci jej nie brakuje.
    Podsumowując wszystko: pięknie, wspaniale, niesamowicie, niepowtarzalnie, bosko, cudownie, zarąbiście... itp. itd ♥ Ja stawiam na Mario, pamiętaj xd
    Ta więc czekam na następny, bo zaraz wybuchnę!!

    suenos ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznam szczerze, że jak widziałam jakieś mecze, to właśnie Mario wydawał mi się takim bardziej imprezowym łamaczem serc =D a tu się okazuje, że byłam w błędzie! Tylko jak to teraz będzie, związek na odległość? Nie jestem na bieżąco z piłkarzami i klubami, więc pewnie czeka mnie niemałe zaskoczenie =)
    Urocza ta scenka na basenie, w ogóle taki spontaniczny taniec... ach, marzenie! =) no i na wielki plus, że Thomas popiera ich decyzję. Tylko co na to Marco? W końcu ich obu traktowała, jak potencjalnego chłopaka...
    Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam gorąco i zapraszam do siebie! :*
    http://we-will-be-the-champions.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG. BOSKIE ! CZEKAM NA NEXT ! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie, nie i jeszcze raz nie :P
    Ja wiem od wstępu, że będzie mieć jego nazwisko ale nie. Ta para Goetze jest dla mnie mdła i nijaka. I długo zdania nie zmienię chyba, że nie wiem czym mnie oczarujesz, wyczarujesz tutaj itp.
    Brakowało Marco, ale myślę, że będzie rekompensata w następnym rozdziale. I coś czuję, że dobrze to nie będzie wyglądać :D

    Nie mam się do czego przyczepiać. Jest bardzo ładnie napisane itp :)

    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Awww, jak słodko ♥ Pomimo, że nie przepadam za Goetze, czuję, że bardziej pasuje do Hani :) Marco jest po prostu zbyt, hmm... wygadany? Nie mógłby znaleźć z nią wspólnego języka. Mam jednak przeczucie, że Reus w ich związku namiesza i to niemało!
    Fajnie, że Thomas jednak nie walnął Mario :D
    Czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń